wariuję

Wiele osób traci poczucie bezpieczeństwa – delikatnie rzecz ujmując. Napisałam najpierw „wariuję”.

W takim przypadku być może pomoże opcja: a co najgorszego może się przytrafić? Rozważenie takiej ewentualności pozwala oswoić trudną rzeczywistość. Pozwala pozbyć się lęku bo okazuje się, że za kolejną katastrofą mogą otworzyć się jakieś inne rozwiązanie. Nowa szansa na rozwój. Być może teraz sytuacja, z której nie widzisz na razie wyjścia, jest motywatorem do działania, do napisania nowych scenariuszy.

Lęk, strach to niskie wibracje. Nie dodają skrzydeł. Trzeba stosować metodę przenoszenia się do ludzi i sytuacji, które nas wzmacniają, przywracają nadzieję.

Pocieszającym jest też fakt, że strach i lęk są tylko w naszej głowie, że jeszcze nie ma fizycznego zagrożenia, a my się spinamy. Słyszeliście pewnie o włączonym żelazku (bez termostatów i automatycznych wyłączników) albo o zostawionym na kuchni garnku. Myśl o tym w pracy, czy wszystko zostawiliśmy wyłączone, potrafi w naszym ciele zasiać taką emocję i zdenerwowanie,że przeżywamy już wszystkie najgorsze scenariusze. Fakty mogą okazać się takie, że wszystko w porządku. Ale ciało w połączeniu z umysłem przeżyło tę sytuację jako rzeczywistą.

Oczywiście sprawdzajmy. Dziś jest dużo łatwiej bo wiele sprzętów samo eliminuje takie ludzkie niedopatrzenia.

Oczywiście ograniczajmy sobie ilość takich źródeł powstawania strachu i lęku.

Oczywiście skupmy się na przyszłości, której chcemy dla siebie i najbliższych. Tam angażujmy nasz umysł i ciało. Załóżmy różowe okulary i kreujmy przyszłość oczywiście na bazie swoich talentów i kwalifikacji. Wierzcie mi, Każdy ma czym zarządzać i co rozwijać!!!!!